Od operacji minęły już 4 miesiące. Przez ten czas zdążyłam zużyć 5 różnych past do zębów. Testowałam pasty o różnym przeznaczeniu, z różnym składem. Wprowadzam cykl wpisów, w których pokażę Ci wyniki moich testów. Raz w tygodniu, powiedzmy w środę, ukaże się wynik testu jednej pasty. Czy wiesz czym myjesz zęby? Czas na nowe. Zapraszam na cykl: wielki test past!
ELGYDIUM Anti-Plaque
Pierwszą pastę jaką wezmę po lupę jest Elgydium Anti-Plaque (klik tu). Pasta zawierająca chlorheksydynę, związek o działaniu przeciwbakteryjnym. Pasty z chlorheksydyną zalecane są po wszelkich zabiegach chirurgicznych, wykonywanych w obrębie jamy ustnej np. kortykotomii, dystrakcji, przeszczepach dziąseł, ekstrakcjach zębów. A także przy stanach zapalnych dziąseł. Stosowanie jej powyżej dwóch tygodni może powodować powstawanie przebarwień na powierzchni zębów i języka. Na szczęście przebarwienia te nie są trwałe.
Polecana przez ortodontów
Jak się już domyślacie, jest to pierwsza pasta, którą stosowałam po operacji dwuszczękowej. Na wszystkich zaleceniach pozabiegowych, które dostawałam od stomatologów, wpisany był płyn zawierający chlorheksydynę. Żeby nie umniejszać jego działaniu kupiłam także pastę z tym samym środkiem. Wcześniej, przy wszystkich zabiegach jakie miałam, stosowałam jedynie płyn do płukania, Eludril.
Szykując się do operacji stwierdziłam, że czas zainwestować też w porządną pastę. Bo pasta, która nie zawiera chlorheksydyny może osłabiać działanie płynu, który ją zawiera. I odwrotnie. Dlatego przy poważnych zabiegach, takich jak operacja, warto już w ten płyn i tą pastę zainwestować. Tu nie ma żartów. Jak wda się zakażenie (w końcu masz w buzi RANY), to może być mało przyjemne w skutkach. Także dobre zabezpieczenie to podstawa (antybiotyk + pasta i płyn z chlorheksydyną).
Wracając do testowanej pasty. Pojemność tubki wynosi 75 ml, to raczej standard. Pasta zapakowana jest w kartonowe pudełeczko. Dostępna tylko w aptekach i internetach (kup tu). Jej cena waha się w granicach 20 zł. Wszystko zależy od tego, czy kupicie ją stacjonarnie, czy w internecie.
Nie jest to pasta do długofalowego stosowania, ale świetnie nadaje się po zabiegach chirurgicznych, paradontozie, podrażnieniach w jamie ustnej. Od czasu do czasu można użyć jej jako porządnego “oczyszczacza”.
Smak
Wiele osób kieruje się smakiem podczas wyboru pasty. Jedni wolą mocniejsze, aż wykręca ryło od “mięty”, inni z kolei łagodniejsze, bardziej “mdłe” wersje. Ja jestem z tych drugich. Dlatego pastę Elgydium odebrałam jako bardzo mocną. Czasem aż nie mogłam wytrzymać, bo miałam wrażenie “pieczenia”. Jednak stwierdziłam, że trudno, czas pooperacyjny trzeba przecierpieć. Fani “mocy” byliby zachwyceni!
Skład
To część która składomaniaków przyprawia o ból głowy. Sprawdzanie składów dopiero wchodzi mi w krew, więc ten punkt to nie lada wyzwanie. Jeśli wiecie coś o więcej o składnikach tej pasty, podzielcie się tą informacją w komentarzu 🙂
Dobra jedziemy po kolei!
Water (Aqua) – woda – jaka jest każdy widzi 😛
Calcium Carbonate – węglan wapnia – substancja ścierna i polerująca
Glycerin – gliceryna – nawilżacz i wypełniacz, zapobiega wysychaniu pasty w tubce, odpowiada za kremową konsystencję pasty
Silica, Hydrated Silica – krzemionka – substancja ścierna i polerująca, wypełniacz
Sodium Lauryl Sulfate – SLS – laurylosiarczan sodu – detergent, substancja pieniąca (lubisz pianę? lubisz SLS!)
Flavor (Aroma) – aromat – poprawia smak i zapach pasty
Carrageenan – karagen – substancja zagęszczająca i stabilizująca
Benzyl Alcohol – alkohol benzylowy – środek konserwujący i przeciwutleniający, do utrzymania jakości pasty
Cellulose Gum – guma celulozowa – środek formujący, utrzymuje konsystencję pasty
Chlorhexidine Digluconate – chlorheksydyna – nasz główny sprawca całego zamieszania, związek przeciwbakteryjny
Limonene – aromat – poprawia smak i zapach pasty
Methylparaben, Propylparaben – parabeny – środki konserwujące
Sodium Carbonate – węglan sodu – naturalny detergent, środek czyszczący
Sodium Saccharin – sacharynian sodu – substancja słodząca, poprawia smak pasty
Titanium Dioxide (CI 77891) – tlenek tytanu – barwnik, nadaje kolor paście
To w końcu dobra czy nie?
Jak widzicie jest tego dużo, ale moim zdaniem ten skład nie wygląda najgorzej (jak na pastę, która ma niszczyć WSZYSTKO bezwzględnie, by nie doprowadzić do zakażenia po zabiegach). Nie ma fluoru, który nie przez wszystkich darzony jest miłością. Nie ma też triklosanu, który ma podobne właściwości do chlorheksydyny. Ale zauważyłam, że jakoś nie jest szczególnie lubiany w internetach. Dobrze, że o chlorheksydynie jedyne “złe” rzeczy jakie znalazłam to to, że przebarwia zęby (odwracalnie!). Ma za to parabeny i SLS-y, unikane jak ogień przez włosomaniaków. Sama kupuję szampony z napisami “bez SLS, bez parabenów”. Ale jak człowiek wczyta się w składy, to jest tam mnóstwo podobnych substancji, tylko z inną nazwą…
A więc ???
Jestem na TAK. Pasta spełniła moje oczekiwania, co do odkażania podczas okresu pooperacyjnego. Pomagała mi zachować odpowiednią higienę. Co nie było proste! Mycie zębów po operacji to dopiero wyzwanie! Nie przebarwiła mi zębów, mimo, że stosowałam ją trochę dłużej niż 2 tygodnie (do końca tubki).
To co mnie w tej paście najbardziej zaskoczyło, to to, że była cholernie drażniąca (co jest zrozumiałe ze względu na jej przeznaczenie). W sensie, że była BARDZO mocna. Na co dzień nie mogłabym jej stosować, bo jestem zbyt wrażliwa (pomijając już kwestię barwienia) 😛
Jaka jest Twoja ulubiona pasta? Czy po operacji używałeś specjalnej czy “normalnej”? Może uważasz to za niepotrzebny wymysł? Daj znać w komentarzu! 🙂
P.S. Za tydzień coś z serii wybielającej 😉
3 komentarze
Pingback:
Pingback:
Pingback: