Zamarzyło mi się coś więcej i bardzo długo wzbraniałam się, żeby po to sięgnąć. No bo jak to tak? Mam prosić innych ludzi, żeby zechcieli ze mną publicznie porozmawiać? Może nie każdy chce się dzielić swoją historią na forum (jak ja). Więc moje marzenie spychane było sukcesywnie w najciemniejszy kąt umysłu. Ze strachu, że się nie uda. Strach przed porażką To było to. Ale przecież jak nic nie zacznę robić, to nie odniosę porażki. Fuckin logic! Nie myli się tylko ten, co nic nie robi. Więc albo będę nieomylna i nie zrobię nic, pozwalając moim myślom gnić w środku, albo zaryzykuję i najwyżej odniosę porażkę! Brawo! Kto jak…